sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 5

    Przez kilkanaście sekund stałam w kuchni w mocnym uścisku Irlandczyka, który miał dodać mi otuchy i prawdę powiedziawszy, sprawdzał się w tym całkowicie. Niall miarowo gładził moje plecy, a ja po prostu zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić, wyłączyć. Chciałam przestać myśleć o tym, jak Harry musiał się poczuć przez słowa mojego ojca.
   Nie mogłam pojąć tego jak tata mógł potraktować Stylesa w ten sposób i tak bezpodstawnie go oceniać. Nic o nim nie wiedział! Nie wiedział jak chłopak mnie bronił ani jak troszczył się o moje samopoczucie. Tata nie miał pojęcia, jak wiele Harry zrobił dla mnie w ciągu ostatnich dni. Gdyby nie on, prawdopodobnie rozpadłabym się na kawałki.
    Pomimo tego, że nasza znajomość trwała tylko kilka tygodni, miałam wrażenie, że ... Nikt nie znał mnie tak dobrze jak on, ani nikt nie kochał mnie tak jak on. Również nikt nie ratował mnie tak jak Harry. Dosłownie i w przenośni. Kiedyś powiedział mi to samo: że ja ratowałam jego i dzięki mnie jego dobra strona stała się znów widoczna i dostępna dla świata.
- Już lepiej? - Usłyszałam irlandzki akcent tuż nad swoim uchem, przez co zostałam wyrwana z własnych myśli, które stale i nieustannie krążyły wokół osoby mojego chłopaka. Niepewnie kiwnęłam głową w odpowiedzi.
- Chyba powinnam tam wrócić. - Szepnęłam, odsuwając się od Horana i posłałam mu słaby, nieco wymuszony uśmiech. Blondyn zdziwił mnie swoją reakcją, gdyż energicznie pokręcił głową, mówiąc.
- Myślę, że powinnaś się położyć i odpocząć. Na miejscu twojego taty też nie byłbym zadowolony. Oni sobie poradzą, wierz mi. Czeka ich teraz męska rozmowa. - Błękitnooki zrobił cudzysłów w powietrzu, podczas ostatnich dwóch wyrazów. - Na pewno wyjaśnią sobie całą sprawę i wszystko będzie w porządku. - Proszę, proszę. Jeszcze niedawno to jemu trzeba było poprawiać humor, a teraz to on zajmował się mną. Nialler był cudowny, opiekował się mną jak starszy brat, którego nie posiadałam. Chłopak był naprawdę wspaniałym przyjacielem i cieszyłam się, że los postawił go na mojej drodze. Drodze Harry'ego również. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. - Twój pokój jest na górze? - Spytał, podając mi ramię. Złapawszy się go, skinęłam głową i poszliśmy do mojej sypialni.
  Kiedy już nacisnęłam na klamkę drzwi mojego pokoju otworzyłam szeroko swoje błękitne oczy - podczas mojej nieobecności tata zrobił remont mojej sypialni. Od jakiegoś czasu mówiłam mu o kilku zmianach, nie sądziłam jednak, że tak szybko weźmie je sobie do serca i zrealizuje moje prośby. Pokój zmienił się nie do poznania, wszystkie meble, łóżko jak i dodatki były nowe. Tata musiał wydać na to fortunę. Jedynym starym elementem, będącym niezmienionym był kolor ścian. Na nowym dywanie leżał mój pies Hachi, który gdy tylko mnie zobaczył zerwał się i dosłownie na mnie skoczył, stojąc na tylnich łapach. Pogłaskałam husky'iego po łebku, gdy ten zawzięcie lizał moją drugą dłoń.
- Przytulna sypialnia. - Odezwał się Niall, przypominając mi o swoim istnieniu. Posłałam mu półuśmiech.
- Tata ... zmienił w niej wszystko pod moją nieobecność. Nie spodziewałam się tego.
- To wyjaśnia twoją minę, kiedy tu weszliśmy. - Odpowiedział, siadając na fotelu, a wtedy Hachi poświęcił mu swoją uwagę i zaczął wąchać mojego przyjaciela. W tej samej chwili do mojego "królestwa" wszedł Harry z nieodgadnioną miną. Horan od razu zerwał się z fotela i patrząc to na mnie, to na Stylesa szepnął.
- Pojadę do domu, jak chcesz to przyjdź do mnie później, Hazz. - Ten kiwnął głową, gdy Niall musnął mój policzek ustami i ruszył na dół, zostawiając nas samych. Sama usiadłam na łóżku, a szatyn nadal stał w tym samym miejscu, a Hachi tym razem poznawał jego. Na Dominicka zareagował zupełnie inaczej - szczekał i warczał. Może gdybym słuchała własnego psa wyszłabym lepiej na niekontynuowaniu znajomości z Foleyem. Jednak co się stało, to się nie odstania. Teraz muszę patrzeć w przyszłość, a nie płakać nad przeszłością. A świadomość, że miałam przy sobie Harry'ego tylko to ułatwiała. Wierzyłam, że razem damy sobie radę ze wszystkimi kłopotami i przeciwnościami losu, jakie się przed nami pojawią. Wstałam i dotknęłam dłonią jego policzka, a zaraz potem ucałowałam kąciki jego ust, najpierw jeden, potem drugi. Zaraz po tym, odsunęłam się na niewielką odległość i powiedziałam trochę żartobliwie.
- Jak widzę, mój tata cię nie zjadł. - Lokowaty pokręcił głową, posyłając mi uśmiech z dołeczkami. - Jak przebiegła wasza rozmowa?
- Nie jestem smaczny. A gdyby nawet chciałby to zrobić ... Jesteś tego warta, Lynnie. - Szepnął, ignorując moje pytanie. Musnął nosem mój nos i cmoknął go, splatając nasze ręce. Słysząc jego słowa mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam ponownie wypytywać o rozmowę jego i taty, wolałam poruszyć ten temat później. Zresztą miałam cichą nadzieję, że Harry sam opowie mi o ich wymianie zdań. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Co powiesz na spacer ze mną i Hachim? Już widzę, że mój pies cię pokocha. Inaczej nie wachlowałby tak tym ogonem i nie obijałby nim twoich nóg. - Zaśmiałam się, co zrobił także i Harry, kiwając głową.
  Szybko zeszliśmy na dół, ja wzięłam smycz i obrożę mojego psiaka, a potem założyłam mu ją i podałam Stylesowi.
- Poczekaj z nim przed domem, dobrze? - Poprosiłam, całując jego policzek i wcisnęłam mu w dłoń smycz. Chwilę potem zielonooki opuścił hol, zamykając za sobą cicho drzwi, a ja ruszyłam poszukać taty. Znalazłam go w jego gabinecie, zapukałam i weszłam głębiej do pomieszczenia.
- Idziemy z Harrym na spacer i bierzemy psa. - Oznajmiłam, wkładając dłonie do tylnich kieszeni szortów. Tata podniósł wzrok znad papierów i zerknął na mnie. - Chciałam ci też podziękować za nowy pokój ... Jednak to nie zmienia faktu, że jest mi przykro z powodu tego jak pochopnie oceniłeś mojego chłopaka. Naprawdę myślisz, że twoja córka nie uczy się na błędach? - Spytałam, podchodząc do niego i usiadłam na skraju biurka. Mężczyzna nieco speszony zaprzeczył ruchem głowy, a potem złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam na jego kolanach jak za czasów, gdy miałam kilka lat.
- Wiem, że nie ... Po prostu, kiedy zobaczyłem cię w siniakach i jego ... te zdarte dłonie, tatuaże ... Od razu przypomniałem sobie o Dominicku. A teraz po prostu mam ochotę coś mu uciąć. Oboje wiemy co. - Zaśmialiśmy się na krótko, a ja wstałam.
-  Wrócę wieczorem. - David kiwnął głową i wrócił do papierów, a ja ruszyłam do wyjścia, jednak zatrzymałam się, gdy mnie zawołał.
- Kocham cię, córeczko.
- Ja ciebie też, tato.
  Kiedy wyszłam na zewnątrz moim oczom ukazała się dwójka moich ukochanych towarzyszy codzienności, bez których byłoby mi zdecydowanie trudniej w egzystencji. Harry pochylał się nad moim psem i głaskał go po łbie. Było oczywistym, że Styles wkupił się w łaski czworonoga. Gdy mnie zauważył od razu na jego twarzy pojawił się szerszy uśmiech. Podał mi rękę, w drugiej nadal trzymając smycz. Szliśmy powoli, ciesząc się słońcem i kierowaliśmy się w stronę parku, przy którym była też pizzeria. Przez część drogi zwyczajnie milczeliśmy, jednak nie była to krępująca cisza. W pewnej chwili szatyn odezwał się, patrząc na nasze splecione dłonie.
- Właściwie cieszę się, że mnie wyciągnęłaś na ten spacer, bo ... chciałem ci coś dać. - Zaczął i puścił moją dłoń, by sięgnąć do kieszeni jeansów. Wyjął z niej małe zawiniątko i podał mi je. - Otwórz. - Zrobiłam, co kazał i teraz trzymałam w ręku bransoletkę ze złotą przywieszką w kształcie serca, na której wygrawerowane było z jednej strony L + H = ♥ Natomiast z drugiej widniała data 01.07.14. To był dzień, w którym się poznaliśmy. Nic nie mogłam poradzić na to, że ogarnęło mnie wzruszenie.
- Ale kiedy ty ...? Przecież prawie cały czas byliśmy razem.
- Prawie. Na szczęście niektóre sklepy jubilerskie są otwarte dłużej. - Puścił mi oko i uśmiechnął się łobuzersko. - Mam nadzieję, że ci się podoba.
- Żartujesz? Jest śliczna. - Odpowiedziałam.
- No to macie ze sobą coś wspólnego, Love. - Powiedział, zakładając mi biżuterię na lewy nadgarstek.
- Dziękuję. - Przysunęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku, który przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Harry zaklął pod nosem, a ja zaśmiałam się i pocałowałam jeszcze raz, ignorując nadchodzące połączenie.
  Niestety ktoś był wyjątkowo uparty i dzwonił po raz kolejny. Niechętnie odsunęłam się od swojego chłopaka i zerknęłam na wyświetlacz. Mogłam się tego domyślić - tylko moja rudowłosa przyjaciółka bywała tak upierdliwa.
- Co tam, Sienna? - Spytałam, odebrawszy telefon. Już po chwili do moich uszu dostał się świergot, na który odpowiadałam tylko: tak, nie, z Harrym lub  okay. Po chwili gdy się rozłączyła, popatrzyłam na Stylesa i oznajmiłam. - Moi przyjaciele, to znaczy Sienna i Tim chcą cię lepiej poznać. Za godzinę mamy spotkać się z nimi w pizzerii.
- To może być ciekawe spotkanie. - Odparł szatyn, ale na jego twarzy pojawił się ten tak uwielbiany przeze mnie uśmiech z dołeczkami w policzkach.

                                                         *****

  Kiedy siedzieliśmy już w środku pizzerii, a Hachi czekał na nas w towarzystwie innego psa przy wejściu, razem z Harrym czekaliśmy na moich przyjaciół.
- Mogliśmy zadzwonić po Nialla. - Powiedziałam w pewnej chwili, mimowolnie przypominając sobie kochanego i troskliwego Irlandczyka.
- Da się zrobić, Love. - Styles zaraz potem wykręcił numer przyjaciela, a ten powiedział, że dotrze do nas za jakiś czas. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, więc mogłam bezkarnie obserwować lokowatego. Nadal nie potrafiłam uwierzyć w to, że był przy mnie. Cały mój i co najważniejsze - odwzajemniający moje uczucia. Ponownie milczeliśmy, pochłaniając się wzrokiem, gdy po chwili spuściłam spojrzenie na swoje vansy. Nie minęła minuta, gdy poczułam jak Harry unosi mój podbródek, a potem nachylił się nad moim uchem i wyszeptał. - Chcę ci coś pokazać, daj mi na chwilę swój pierścionek. - Poprosił z firmowym uśmiechem. Zerknęłam na srebrny pierścionek z cyrkoniami na moim serdecznym palcu prawej dłoni, który dostałam od mamy na 13-ste urodziny. Rok przed jej śmiercią, gdy jeszcze była zdrowa. Albo nie wiedziała, że jest chora i powoli, z każdym kolejnym dniem umiera. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy, ale nie pozwoliłam im spłynąć. Zacisnęłam na moment powieki i oddałam mu swoją własność. Styles sięgnął wtedy po moją dłoń i ucałował ją delikatnie, a zaraz potem klęknął przede mną na jedno kolano i odezwał się na tyle głośno, by co najmniej połowa klientów pizzerii go usłyszała.
- Lynn Brown, czy ... - Zapytał, a ja wiedziałam, że chce mi w ten sposób coś przekazać.
- Co ty wyprawiasz, Harry Jenkins'ie?
- Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i ...? - Znowu mu przerwałam, wczuwając się w swoją rolę.
- Zaczekaj! Nie oświadczasz mi się chyba dlatego, że jestem w ciąży? - Postanowiłam zabawić się w jego grę. Posłałam mu chytry uśmieszek, a on się rozpromienił, widząc, że wciągnął mnie do swojej zabawy.
- Oczywiście, że nie! Robię to, bo jesteś moją opoką, zawsze byłaś przy mnie i nie pozwoliłaś mi upaść, nawet w najgorszych momentach. A to dziecko jest najlepszym, co mogło nam się przytrafić. Wyjdziesz za mnie? - Zapytał, dalej klęcząc i patrzył na mnie uważnie.
- Tak! - Wykrzyknęłam, a wtedy chłopak założył mi na palec mój pierścionek, przytulił mnie i szepnął do ucha.
- Gotowa na nowy początek i nowe życie? - Spytał, a ja kiwnęłam głową, gdy ten pocałował moją skroń. - To była próba generalna. Prawdziwe oświadczyny będą bardziej ... - zamilkł, szukając odpowiedniego słowa - wyjątkowe i mam nadzieję, że wtedy również odpowiesz tak.




Okay, tak więc pojawił się WRESZCIE nowy rozdział. Starałam się, by był dłuższy i chyba taki jest. Planuję w okolicy świąt dodać rozdział specjalny z Gwiazdką w tle, który będzie zupełnie odbiegał od ogólnej akcji Madness. Mam nadzieję, że jesteście na TAK ; D. 

Jak zwykle przepraszam, że rozdział pojawił się dopiero na mikołajki, ale klasa maturalna ... ble ble ble. Wiem, powtarzam się, ale naprawdę proszę Was o cierpliwość zarówno w pojawianiu się nowych, jak i komentowaniu oraz czytaniu Waszych prac. Ily, Misie! 
Oczywiście byłoby mi bardzo miło, gdybyście wyraziły swoją opinię pod rozdziałem. 

P.S na wattpadzie pojawił się mój nowy ff, tym razem o Zaynie. rozdziały są króciutkie, więc w wolnej chwili zachęcam do zerknięcia. 
klik

xx