poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 8

   Szybkim krokiem opuściłam budynek, chcąc jak najszybciej uciec z tego miejsca. Zupełnie jakby opuszczenie restauracji miało w jakiś cudowny sposób wymazać wspomnienie sytuacji sprzed chwili. A przecież tak się nie działo. Słowa dziewczyny dalej odbijały się echem w mojej głowie i najgorsze było w tym wszystkim właśnie to, że ona miała rację. Nie we wszystkim, ale w tej jednej cholernej kwestii miała pieprzoną rację. Tak jakbym miała na czole wypisane to, że nie zaczęłam jeszcze  sypiać z Harrym.
- Lynn! Zaczekaj, do jasnej cholery! - znikąd usłyszałam głos Stylesa, który nagle znalazł się tuż za mną. Chwycił mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę, by następnie przycisnąć mnie do siebie w mocnym uścisku. Jedna dłoń opiekuńczo gładziła moje plecy, podczas gdy drugą cały czas trzymał na mojej talii.
- Ona ma rację - zaczęłam, kiedy po moich policzkach spływały gorące, słone łzy, łaskocząc lekko przy tym moją skórę.
- Nie, kochanie. Jedyne co Caroline ma, to na pewno nie racja, a chorobliwa zazdrość, że przerwałem nasz układ. A słysząc ją dzisiaj, dziękuję Bogu, że to zrobiłem. Dzięki tobie, więc nie marnuj na nią choćby ani jednej łzy. Nie warto, nie na kogoś takiego - szeptał Harry, pocierając kciukami moje załzawione policzki.
- Jedźmy do ciebie, proszę - wyszeptałam błagalnie, a wtedy chłopak złapał moją dłoń i chwilę potem siedzieliśmy już w jego samochodzie.
   Kilkanaście minut później znaleźliśmy się w kawalerce szatyna, w której bywałam ostatnio całkiem często, gdyż tam mogliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem tylko we dwójkę. Od razu skierowałam się na wielkie łóżko chłopaka, które było głównym elementem całego pomieszczenia. Opadłam na niego ciężko, uprzednio ściągając buty ze swoich stóp.
- Odpocznij, a ja zrobię na szybko jakąś kolację, skoro ta w restauracji nam się nie udała - odezwał się Styles, a ja spuściłam wzrok i wymamrotałam.
- Przepraszam, niepotrzbnie dałam wyprowadzić się z równowagi. Powinniśmy tam zostać i nie pozwolić Caroline, by zepsuła nam wieczór.
- Shhh, przestań przepraszać. To ona powinna wstydzić się tego, co zrobiła. Nie ty - odpowiedział mój chłopak, muskając wargami moją skroń, a zaraz potem przeszedł w stronę kuchni.


*****

   Po ciągnących się w nieskończoność minutach postanowiłam podnieść się z łóżka zielonookiego i ruszyłam do kuchni, czując smakowity zapach. Lokowaty właśnie wyjmował talerze, by nałożyć na niego cudownie pachnące spaghetti z sosem, jak się domyśliłam, arrabiata. Cicho podeszłam do niego i oplotłam swoje ramiona wokół jego pasa, umieszczając swój nos na środku jego pleców, by zaciągnąć się zapachem proszku do prania i jego perfum. Przez kilka sekund jego mięśnie napięły się, ale zaraz znowu się rozluźnił.
- Skradasz się niczym płatny zabójca - mruknął, a ja wybuchłam śmiechem i wzmocniłam uścisk - jednak ... mimo wszystko mi się to podoba.
- Zdradzę ci sekret - zaczęłam szeptać mu do ucha - ja też to lubię. Nawet bardzo - musnęłam ustami jego policzek, odbierając od niego talerz pełen spaghetti.
   Po zjedzeniu kolacji pomogłam Harry'emu pozmywać, oczywiście początkowo towarzyszyły temu liczne prostesty, gdyż byłam jego "gościem". Jednak nie uważałam, że wycieranie naczyń ze zmywarki jakoś uwłacza mojej osobie, więc szybko wybiłam mu to z głowy.
- Co chcesz teraz robić? Mamy jeszcze trochę czasu, zanim będę musiał cię odwieźć do domu - szepnął Harry, obejmując mnie od tyłu i całując szyję.  Odwróciłam się, ujęłam jego twarz w dłonie i przyciągnęłam do siebie, łącząc nasze usta w czułym pocałunku, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny i pożądliwy.
- Kochaj się ze mną - wychrypiałam, opierając się czołem o jego własne, kiedy zabrakło nam tchu.
- Co? - spytał, patrząc na mnie z lekkim niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
- Chcę się z tobą kochać, Harry.
- Lynn ... - odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy, tak jakby chciał przewiercić mnie nimi na wylot - czy to ma jakiś związek z tym, co powiedziała Caroline?
- Nie. Oczywiście, że nie ... - odpowiedziałam natychmiat, choć nie do końca byłam pewna swoich słów. Jednak kochałam Harry'ego najmocniej na świecie, więc dlaczego miałabym nie zdecydować się na ten kolejny krok w naszej relacji?
- Lynnie, nie musisz tego robić, bo jakaś zazdrosna szajbuska nazwała cię ... dziewicą. Ona nie wie tego, co my i nigdy się nie dowie.
- Harry ... kocham cię i chcę tego, chcę ciebie ... najbliżej jak się da - wyszeptałam, zabierając się za rozpinanie guziczków jego koszuli. Gdy zrzuciłam ją z jego ramion zaczęłam całować jego obojczyki i schodziłam powoli coraz niżej, jednak chłopak mnie powtrzymał. Wziął mnie na ręce tak, żebym oplotła go nogami w pasie i skierował się w stronę łóżka, nie odrywając swoich warg od moich.


____________________________________________________

a/n po kolejnej długiej przerwie, tym razem pomaturalnej, wracam z nowym rozdziałem. mam nadzieję, że nie zawiodłam i Wam się spodoba, miśki! bardzo prosiłabym o jakieś opinię, bo to zawsze najlepsza motywacja do tworzenia dalej. miłego dnia xx