- Nie, nie powiem. Nie mogę ... Jeszcze nie teraz. - Wzięła głęboki oddech i dopiero na mnie spojrzała. - Zrobię to dopiero jak będę musiała, czyli za cztery miesiące. Na pewno nie wcześniej, nie ma mowy. - Musiała wyczytać niepewność w moich oczach, gdyż zanim otworzyłam usta, powiedziała. - Tak, jestem pewna. Jednak za te kilka miesięcy pewnie zapukam do twoich drzwi, a na razie ... udawajmy. - Otarła ręką zbłąkaną łzę, która spłynęła po jej policzku i przybrała na twarzy sztuczny uśmiech. - Ani słowa o słoneczku, ciąży, twoim porwaniu. Nic. To był wspaniały obóz i tego się trzymajmy. Trzeba dać znać chłopakom, niech tu przyjdą i przy okazji przyniosą moją walizkę. Przedstawię was. - Determinacja Dany nie pozwoliła mi postąpić inaczej niż tylko napisać wiadomość Harry'emu o planie dziewczyny. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
- Już tu idą. - Oznajmiłam, a wtedy dziewczyna zapukała do drzwi, bo jak sama stwierdziła, schowała klucze gdzieś na dnie swojej przepastnej torby. Stąd ja to znam. Po chwili w drzwiach stanęła młoda, około 23-letnia dziewczyna, bardzo podobna do Dany. Domyśliłam się, że to jej starsza siostra - Juliet.
- Dannie! - Dziewczyna od razu rzuciła się na siostrę i mocno uściskała blondynkę.
- Dusisz mnie. - Wymamrotała cicho moja przyjaciółka, aczkolwiek na jej ustach błąkał się mały uśmiech. Wtedy ta zreflektowała się i puściła młodszą siostrę, mówiąc szybkie przeprosiny. Dopiero po tym jej wzrok powędrował na moją osobę. Wyciągnęłam do niej dłoń, którą uścisnęła na powitanie i odezwałam się z uśmiechem.
- Jestem Lynn Bower, współlokatorka z obozu.
- Jest moją przyjaciółką. - Dodała szybko Danielle, a jej siostra przyglądała mi się z zaciekawieniem.
- Juliet. - Odpowiedziała. - Wchodźcie, nie będziemy rozmawiać na klatce schodowej. - Gestem kazała nam wejść, co też obie uczyniłyśmy. - Chwila. Gdzie masz swoją walizkę, Dana? - Spytała starsza Quinn, unosząc brew posłała siostrze zdziwione spojrzenie. Już miałyśmy odpowiedzieć, kiedy rozległo się pukanie, a zaraz potem w drzwiach pojawili się chłopcy, nie czekając aż ktoś im otworzy, z czerwoną walizką, należącą do blondynki. W tamtej chwili mina Juliet warta była utrwalenia. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami to w Irlandczyka, trzymającego torbę Quinn, to w mojego chłopaka i zamrugała kilka razy zupełnie jakby sądziła, że to tylko wytwór jej wyobraźni.
- To Niall i Harry, mój chłopak. Także uczestniczyli w obozie w Leeds. - Odparłam szybko, gestem wskazując najpierw blondyna, a potem lokowatego. Dziewczyna powoli kiwnęła głową, przyswajając tę informację.
- Jesteś sama? - Zmieniła temat Dana. W jej głosie doszukałam się nuty niepewności, ale i ulgi.
- Tak, rodzice wrócą jutro po południu. Pojechali odwiedzić Grega. Tasha urodziła tydzień temu. - Z ust brązowookiej wydostało się westchnienie i niemal momentalnie sięgnęła dłonią do swojego brzucha. Na szczęście jej siostra nie zwróciła na ten gest większej uwagi, którą przeniosła na mnie i chłopaków. - Zostaniecie na obiedzie, prawda? - Zgodnie pokiwaliśmy głowami, a następnie Niall z Daną ruszyli do jej pokoju na górze (tak, mieszkanie miało dwa poziomy), by zostawić tam jej rzeczy. Natomiast ja razem z Harrym i Juliet udaliśmy się do jadalni. Kazała nam usiąść, a sama podążyła do kuchni, a kiedy wróciła przed nami pojawiły się talerze zupy krem z dyni. Kiedy tylko skosztowałam moje kubki smakowe oszalały.
- To jest przepyszne. - Pochwaliłam potrawę, posyłając blondynce szczery uśmiech, a ta podziękowała skinieniem głowy. Czułam jej uważny wzrok na swojej twarzy i mogłabym przysiąc, że przygląda się mojemu ledwo (ale jednak) widocznemu siniakowi na policzku i rozciętej wardze. Potem spojrzała na Harry'ego i jego zdarte, zadrapane i posiniaczone knykcie. Pewnie pomyślała, że to on mnie pobił, Boże. Niemal słyszałam w głowie jej pytanie, o to, co mi się stało, ale nagle w jadalni pojawili się Dana i Niall, więc Juliet przestała świdrować nas spojrzeniem.
****
Kiedy opuściliśmy już dom Dany po ciągnącym się ckliwym pożegnaniu (tak, żadna z nas nie mogła powstrzymać łezki, która kręciła się w oku) wreszcie ruszyliśmy do hotelu, by z samego rana wrócić do Londynu. Tym razem to Niall zajął tylną kanapę, natomiast ja usiadłam koło Stylesa. Ciszę zagłuszało tylko radio, które lokowaty włączył. Horan siedział ze wzrokiem wbitym w własne kolana, ale gdy zauważył, że się do niego odwróciłam, posłał mi niewyraźny uśmiech. Harry w lusterku też bacznie obserwował przyjaciela jednak nadal milczał, trzymając moją dłoń, a drugą prowadząc auto.
Po jakimś czasie zaparkował Audi przed budynkiem hotelu, do którego udaliśmy się z podręcznym bagażem, nie chcąc targać wszystkich walizek. Kiedy chłopcy załatwili już wszystkie formalności, zapłaciliśmy za jeden nocleg i udaliśmy się na pierwsze piętro, gdzie mieściły się nasze pokoje. Ja miałam dzielić wspólnie z Harrym jeden, a drugi należał do Nialla. Szczęśliwie się złożyło, że oba pokoje były dokładnie obok siebie. Życzyliśmy sobie dobranoc i razem z Harrym udałam się do naszego pokoju, ale najpierw mocno przytuliłam Nialla. Po prostu przez chwilę staliśmy objęci - ja z ramionami na jego szyi, on z rękami na mojej talii, ale zaraz się odsunął i zniknął za drzwiami. Westchnęłam cicho i posłałam Harry'emu smutne spojrzenie, kręcąc przy tym głową. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiej decyzji ze strony Dany, choć z drugiej rozumiałam ją doskonale. Jednak ciężko będzie jej okłamywać rodziców, ale Juliet na pewno jej pomoże. Tylko z nią dziewczyna postanowiła podzielić się tajemnicą. Opadłam na jedno 2-osobowe łóżko i jęknęłam przeciągle, zakrywając twarz dłońmi.
- Myślisz o Danie, prawda? - Usłyszałam jego szept, gdy materac ugiął się pod ciężarem chłopaka, kiedy ten położył się tuż obok. Zamiast odpowiedzieć westchnęłam głośniej, a wtedy poczułam jak ręce Harry'ego przyciągają mnie i nagle znalazłam się na nim, kładąc podbródek na jego obojczyku.
- Po prostu się martwię. Trudno jej będzie ukrywać ciążę przed rodzicami. - Szepnęłam patrząc na Stylesa, podczas gdy jedną ręką bawiłam się jego lokami.
- Na pewno, ale to była jej decyzja. Musimy ją uszanować. - Ponownie wydałam z siebie westchnienie i pokiwałam głową, przyznając mu rację. Chłopak opuszkami palców gładził moje ramię, a robił to tak delikatnie, że wywoływało to u mnie lekkie łaskotanie. Nagle uniosłam się odrobinę, by szepnąć mu do ucha to, co znowu cisnęło mi się na usta.
- Kocham cię. - Widziałam jak jego oczy łagodnieją na moje wyznanie, a na ustach zagościł uśmiech. Nie mogąc się pohamować, zaczęłam wkładać palec wskazujący w dołeczek w jego policzku. Jednak nie trwało to długo, gdyż Harry przewrócił nas tak, że teraz to ja leżałam pod nim. Jego ręce były po obu stronach mojej głowy, a on sam skanował moją twarz uważnym wzrokiem zielonych tęczówek.
- Ja kocham cię bardziej. - Odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem, a ja zamyśliłam się na jego słowa.
- Może masz rację. - Wyszeptałam, nie patrząc na niego dłużej, a na mojej twarzy pojawił się smutny półuśmiech.
- Co jest? - Spytał, odsuwając się i wstał, a ja uniosłam się do pozycji siedzącej na łóżku. Zaczęłam bawić się bransoletkami na swoim nadgarstku i nerwowo przegryzałam wargę, nie spuszczając wzroku ze swoich dłoni. - Lynn, spójrz na mnie. - Poprosił cicho, a wtedy ja podniosłam głowę, by utrzymać z nim kontakt wzrokowy, ale zaraz zapatrzyłam się na narzutę na łóżku pod moimi stopami. Harry usiadł obok i uniósł mój podbródek i tak wpatrywaliśmy się w siebie, w oczy - okna duszy. On w błękitne, ja w zielone. Czekał, aż sama się odezwę, co uczyniłam po chwili.
- Tyle dla mnie zrobiłeś, uratowałeś mnie przed ... - Urwałam, czując jak po moim policzku toczy się łza. - A ja nie, niczego mi nie zawdzięczasz. Jestem twoją dłużniczką, bo sama nie zrobiłam dla ciebie nic. - Styles otarł łzy, a czułość bijąca z jego oczu była wręcz oślepiająca. Była jak słońce, które ogrzewa, ale przy nadmiarze może też spalić.
- Kochanie ... tylko dzięki tobie jestem taki jak kiedyś. Wcześniej na niczym mi nie zależało. Miałem gdzieś wszystko i wszystkich, nie wiem jakim cudem Niall się wtedy ode mnie nie odwrócił. Chyba tylko dlatego, że jest prawdziwym przyjacielem i był nim od zawsze. Nie jesteś mi nic dłużna. Jesteś jedną z nielicznych osób, którym na mnie zależy. Okazałaś mi tyle miłości w ciągu tak krótkiego okresu naszej znajomości, że aż nie mogę się doczekać, co będzie za parę lat. Nie mogę się doczekać. - Szepnął, całując czubek mojego nosa. - I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, dlaczego mi jej tyle okazałaś.
- Jak mawiał klasyk: kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości. Jednak ja się z tym nie zgadzam. Dałeś mi wystarczająco dużo powodów. - Odparłam skanując jego twarz, a potem przysunęłam się tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Harry od razu złączył nasze usta w pocałunku, a ja syknęłam z uwagi na rozciętą wargę.
- Przepraszam, nie chciałem. - Powiedział szybko.
- Widzisz już za co cię kocham? - Spytałam, obrysowując kontur ust chłopaka, a następnie linię jego szczęki.
- Yup. - Tym razem jego usta musnęły moje policzki, a potem czoło. - Czas spać Love, nie uważasz? - Pokręciłam głową, nagle markotniejąc.
- Jest coś, o czym chcę z tobą porozmawiać. - Posłał mi uważne, lekko zaniepokojone spojrzenie i od razu wyczułam, że się spiął. - Ty opowiedziałeś mi sporą część swojej przeszłości, teraz czas bym i ja to zrobiła. Muszę wyjaśnić ci jak to się stało, że Dominic ... chciał, żebym została zgwałcona. A także kim był dla mnie sam Foley.
Cześć Misie! Pogoda za oknem nie rozpieszcza, ciągle leje, za tydzień szkoła ... Nic, tylko się zastrzelić ; D. Dlatego na poprawę humoru serwuję Wam nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, Lyrry moments ; 3
Wracamy do limitów moje kochane! Zauważyłam, że ostatnio coś kiepsko z komentarzami, tak więc
30 komentarzy - nowy rozdział
Wierzę, że dacie radę. Mam jeszcze jedno ogłoszenie: od września zaczynam kl maturalną, co wiąże się z ograniczoną ilością czasu, więc nie liczcie na więcej niż 2-3 rozdziały na miesiąc. Niby matura to bzdura, ale jednak chciałabym ją zdać ; D.
Nawet jeśli limit zostanie przekroczony nie obiecuję, że rozdział nie pojawi dopiero około 15 września, ale obiecuję, że się postaram!!!!
To tyle z ogłoszeń parafialnych, miłego końca wakacji ;')
xx